niestety przysnąłem i obudziłem się akurat jak schodził ze sceny... co takiego ciekawego powiedział? ;)

Można obejrzeć tutaj: https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=FbbfqXIGI-k :)

Mamy go!

a moim zdaniem przemowa nastawiona na wywołanie poruszenia, wzruszenia, a tym samym rozpoczęcie kampanii przedoscarowej można by uznać za otwarte... na początku nie ogarniałam o co kaman, bo pomyślałam, matko... ten jego syn może umarł niedawno, albo jest ciężko chory... po czym zbliżenie na zdrowego, uśmiechniętego, dorosłego faceta... no błagam... a ludzie mieli łzy w oczach, eh.... to nie dla mnie... w historii zdobywcy wygłaszali lepsze przemowy, czy to na BAFTA, SAG, Globach czy Oscarach

Aha rozumiem. Według Ciebie miłość do syna, oraz wzruszenie z jego powodu można manifestować tylko kiedy on już nie zyje. Brawo!

a niech sobie mówi jak go kocha, kto mu broni? ale już te łzy, łamiący się głos, to było moim zdaniem wymuszone... no ale to /usa, oni lubią takie akcje :D szlag mnie po prostu trafia, jak czytam na zagranicznych portalach, że Redmayne stracił szansę na Oscara, bo jego przemowa nie poruszyła tak ludzi zebranych na sali, a przecież połowa z nich będzie w końcu głosować, pozostali obejrzeli relację w telewizji... osobiście uważam, że coś takiego nie powinno mieć wpływu na wyniki głosowania, no ale...

Nie jestem pewien co masz na myśli, że ten płacz był wymuszony. Miałem wrażenie, że ta reakcja emocjonalna była autentyczna i raczej Keaton usiłował ją zdusić.

Interesując się nagrodami zwłaszcza tymi przyznawanych przez gremia pokroju różnych akademii (w odróżnieniu do jurorów na festiwalach gdzie sądzę, że działa to lepiej), bardzo często można się denerwować bo w grę wchodzi nie tyle wartość pracy artysty, co wiele innych czynników, które można w skrócie opisać w kuczu polityki wpływów, związanej rzecz jasna z pieniądzem i możliwością za jego pomocą docierania do "gustów" jurorów. Ty (jeśli dobrze Cię rozumiem) natomiast sugerujesz tu jakąś manipulację aktora, który odgrywa szopkę by odcisnąć się w pamięci widowni i decydentów. No cóż, to pewnie też ma pewein wpływ. Niemniej występ Keatona w firmie Birdman jest znakomity a i pewnie Redmayne'a również (pewnie bo jeszcze nie widziałem) i nic tego już nie zmieni. Żaden Oscar nie doda wartości (co najwyżej splendoru) pośledniemu aktorstwu w guście Roberta Benigniego z "Życie jest piękne", ani żadna anty-nagroda nie zdeprecjonuje wybitnego aktorstwa (vide nominacja do Maliny za występ w "Lśnieniu" dla Shelley Duvall).
Także uważam, że przemowa nie powinna mieć wplywu na ocenę występu aktora w konkretnym filmie, ale tak to już jest. Pewnie jakaś część Akademików zagłosuje na występ Keatona pod wplywem jego wzruszającego wystąpienia. Nie zmieni to jednak faktu,że jest to rzeczywiście wszechstronny portret człowieka na skraju i Keaton zasłużył sobie za ten występ na każdą nagrodę a i jego caly dorobek też jest wcale godny.

Osobiście kibicuję Keatonowi bo to po pierwsze świetny występ, po drugie Keaton to bohater mojego dzieciństwa (przede wszystkim dzięki filmom o Batmanie). Nie widziałem jeszcze żadnego innego aktora nominowanego obok niego, ale akurat jeśli wdawać się w kalkulacje, które nie wiele mają wspólnego ze sztuką ale czasem całkiem sporo z pragmatyzmem i życiem, to sądzę, że lepiej będzie jeśli to on otrzyma tą nagrodę. Jemu raczej się ona bardziej przyda w jego punkcie kariery niż młodemu Redmayne'owi, który pewnie jeszcze nie raz potwierdzi swój talent.

Keaton, którego widziałem w wielu ciekawych rolach, dopiero teraz dostał szansę pokazania całego kunsztu aktorskiego, który do tej pory blokowany był przez różne czynniki, głównie przez stereotypowość kina gatunkowego, w którym do tej pory brał udział a która to stereotypowość ograniczała poważne sportretowanie wszelkich niuansów charakteru postaci. Teraz po trzydziestu latach dostał szansę na przeom. Życzę mu szczęścia w Oscarową noc.

Yeah. Jedna z najlepszych jakie kiedykolwiek słyszałam. Cieszę się, że dostał tą rolę i mógł pokazać na co go stać.