Kompletnie nie kumam tych negatywnych wpisów-to jedna z najlepszych i najmądrzejszych komedii w historii kina (i jedna z najlepszych w dorobku Blake'a Edwards'a), z życiową rolą Ellen Barkin. Nie jakis tani wygłup,jakis dzisiaj pełno się kręci,tylko bardzo życiowa opowieść o życiu, ludzkiej seksulaności, przyjaźni i miłości. Polecam. Nie słuchajcie malkontentów!
Fenomenalna komedia na której można płakać ze śmiechu.
A co do negatywnych komentarzy to trudno oczekiwać czegoś innego od pochłaniaczy „programów” typy „Twoja twarz brzmi znajomo” i innych podobnie skretyniałych widowisk.
To dla nich kręci się dzisiejsze idiotyczne, „udziwnione” i pseudo-śmieszne „niby komedie”.
A prawdziwych komedii jak na lekarstwo.
Film jest świetny, jedna z lepszych komedii, choć z tym "mądrym przesłaniem" to bym nie przesadzał.
Przesłanie jest-płeć jest pojęciem względnym. Różnice (mentalne)między kobietą, a mężczyzną,są mniejsze niż nam się wydaje. Każdy z nas posiada w sobie coś z kobiety,lub mężczyzny. Przyjaźń między Walterem a Stevem przeradza się w miłość między Walterem a Amandą,dowodząc jak pokrewne są to uczucia. Może to wszystko jest mało odkrywcze,ale świetnie w filmie ukazane-zmusza do refleksji-i to czyni ten film mądrym, a nie tylko zabawnym.
Walter mógł być zauroczony kobietą, która myśli i gada jak facet, , ale żeby zaraz miłość? Przecież na ślubie mało brakowało, żeby Amanda parsknęła śmiechem kiedy przemawiał ksiądz. Punkt widzenia zależy od punktu widzenia, oto cała refleksja. Film jest świetny, ale nie róbmy z niego nie wiadomo czego.
Spoko. Nie robię z tego Bergmana,tym niemniej film daje do myślenia. Przynajmniej mnie.
Różnice mentalne są jednak spore, oczywiście patrząc statystycznie, bo po obu stronach krzywej Gaussa zawsze znajdzie się trochę odstających jednostek.
Praktycznie we wszystkich kulturach to, co mentalnie męskie i żeńskie rozróżniano podobnie. Amazonki itp. to tylko mit.
P.S Bardzo możliwe, że wpływ na twoją ocenę ma fakt, że widziałeś ten film w telewizji z mocno ocenzurowanym tłumaczeniem. W "Switchu" ostro klną, ale ze smakiem. Ma to zresztą swoje fabularne uzasadnienie. Po prostu Steve w ciele Amandy chodzi wiecznie spięty i wkurzony i daje temu non stop wyraz ,klnąc na potęgę, co jest nieustannym źródłem komizmu w filmie. Mam to szczęście, ze widziałem starą wersję, gdzie aż roi się od mocnych tekstów. Film jest dzięki temu nie tylko zabawniejszy, ale i prawdziwszy, bardziej realistyczny, życiowy. Generalnie-swietne Kino.
Teraz takie życiowe przesłania są nazywane "lewactwem" przez różne komuszo-katolikowe sekty.