smutna historia, świetna obsada, choć rola Cher jak cień, prawie jej niewidoczna
Asia, wczoraj po raz pierwszy obejrzałem „Sillwood” i tak jak rola Meryl, za która nie przepadam, zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie tak rola Cher mnie zawiodła. Nie rozumiem za co Złoty Glob i nominacja do Oscara. Przez cały film snuje się gdzieś w cieniu Meryl i Kurta. Czekałem na jakaś mocna scenę z Jej udziałem i się nie doczekałem niestety.
"Przez cały film snuje się gdzieś w cieniu Meryl i Kurta. Czekałem na jakaś mocna scenę z Jej udziałem i się nie doczekałem niestety."
Wygranie roli kobiety z kompletnych nizin, sprzątaczki, lesbijki, gdzieś tam na zapadłym Środkowym Zachodzie, żyjącą u kogoś tam kontem, w domu prawie slumsie to mało?
Spotyka swoją kobietę, która jednak wraca do męża.
Czego oczekiwałeś? Że potnie się żyletką?
Skoczy z okna. W parterowym domu?