Podobnie jak w poprzedniej części Burtona, nie ma tutaj wg mnie żadnego emocjonalnego napięcia ( patrz Nolan) i jakiejś emocjonalnej więzi z bohaterami ( znów patrz Nolan ). Oczywiście oprawa wizualna, scenografia, klimat , charakteryzacja - to wszystko jest atutem tego filmu jak i gra aktorska ( w poprzedniej częsci zachwycał jedynie Nicholson ) - mamy świetną Michelle Pfeiffer która potrafiła zagrac dwie kompletnie odmienne wcielenia swojej postaci, Christophera Walkena jak zwykle chłodnego i demonicznego zarazem , no i De Vito groteskowego i odpychającego brzydala . Każda z tych postaci zagrana bardzo dobrze - najlepiej jednak wg mnie wypada Pfeiffer i De vito.
Jest ciekawiej niż w jedynce ze względu na większą ilośc oryginalnych postaci, wątków , a może nawet muzyka jest lepsza.
Nadal jednak Nolan do mnie bardziej przemawia ze względu na pogłębienie warsty emocjonalnej , psychologicznej i większą namacalnośc postaci , realizm itd. - nie mam nic przeciwko nierealizmowi czy wrecz fantasy ale zwyczajnie Batman Nolana wywoływał u mnie więcej pozytywnych emocji pomimo tego że fanem superbohaterów nie jestem.
Konwencja Burtona może byc kupiona albo nie. Ja ją kupuję ale nie całkowicie i możliwe że dlatego że przez kilka ostatnich lat
filmy Nolana wywarły na mnie większe wrażenie, bardziej się w nich odnajduję itd. Burton przemawia do mnie
lepiej chociażby w Demonicznym golibrodzie z Fleet Street - tak więc generalnie stylu Burtona nie neguję, uważam go za
bardzo ciekawy i nasycony specyficznym klimatem. Może gdybym znał komiks o Batmanie oceniałbym inaczej - chociaż dzięki
temu że nie czytałem mogę skupic się na samej ocenie filmów bez porównań z komiksem.
Tak czy inaczej więcej treści także tej nie ukazanej wprost odnajduję w Nolanowskich Batmanach lepiej pasujących chyba do obecnych czasów.
Ale taka kobieta kot Burtona jest i ciekawsza i lepiej odegrana niż u Nolana.
spoilerek
ps. najlepsze jest to "miau" kobiety kota chwilę przed wybochem budynku...Pfeiffer jest znakomita
no ja akurat miałam w tym filmie emocjonalną więź, ale ze złymi bohaterami. No ale ja Burtona uwielbiam, więc nie jestem obiektywna. U Nolana za to łatwiej mi było utożsamić się z Brucem, był wg mnie bardziej ludzki i przystępny niż ten zimny cynik u Burtona. fajne były jego rozterki, wątpliwości, w ogóle cała psychologia w Mrocznym Rycerzu. No i Dent jest super jak dla mnie. Selina bardziej mi pasowała u Burtona.
Spoiler
Natomiast nie wiem czemu Nolan porzucił psychologię postaci w Mrocznym Rycerzu Powstaje, poprzednie jego filmy były ok, a tu nagle taki zjazd. talia miała taki potencjał, żeby być ciekawą i tragiczną postacią przez swoją historię, a w ogóle nie budziła emocji, nawet jej śmierć mnie nie poruszyła. Wypadła jakoś tak komicznie.
No i jak dla mnie postaci nie były wiarygodne psychologicznie w TDKR, np to, że Bruce przychodzi do Seliny, która go zdradziła i właśnie jej proponuje współpracę albo to, że Miranda nienawidząca Bruce'a idzie z nim do łóżka albo glina który się ukrywa nagle zmienia zdanie i w galowym mundurze idzie walczyć.
Nolan super w 2 pierwszych częściach, a Burtona kocham za ten jego klimacik
2 pierwsze części Nolana zapowiadały wielki finał. A niestety TDKR to film średni. KWestia gustu co do Burtona i Nolana, można też obu cenić jednakowo i uwielbiać obie wizje ( nie jedyne zdaje się w kinie światowym ).
ja lubię różne wizje, i burtona, i nolana, podobał mi się nawet Batman I Robin schumachera, uznawany za najgorszy film w dziejach- dla mnie był super.
chciałabym też zobaczyć wersję z lat 60-tych, kiczowatą komedię z serii "tak zły, że aż śmieszny"- pt Batman zbawia świat. Widziałam urywki na youtube i chetnie zobaczyłabym resztę, tylko gdzie?
Burton nie jest wierny komiksowi, także nie trzeba go znać oglądając jego filmy.
To co piszę nie jest żadnym odkryciem. Wiele osób to dostrzega i emocjonalnie bardziej przeżywało filmy Nolana. Burton to wg mnie zupełnie inne pojmowanie tej historii, bardziej "teatralne" może, kwestie psychologii się przewijają na pewno i u Burtona ( postać kobiety kota, Pingwina, samego BAtmana) jednak więcej tego u Nolana, jest to bardziej wyeksponowane i więcej emocji miałem w związku z jego filmami. To widać i w grze aktorów którym pozostawiono pole do przedstawienia różnych emocji, uczuć , często sprzecznych , filmy Nolana są tym jak na kino rozrywkowe dość mocno nasycone . Jak Ci to wyjaśnić? Albo to się widzi albo nie. Nikt nikogo nie zmusi do zobaczenia czegoś czego nie potrafi dostrzec a co widać wg mnie jak na dłoni.
ps. poza tym lepiej do mnie trafia takie uwspółcześnienie wizji Batmana niż groteska burtonowska, a dodam że nigdy nie byłem wielkim fanem Batmana i dopiero Nolan spowodował że ta historia na prawdę mi się spodobała tak bardzo że daje jego filmom 8 i 9/10 z wyjątkiem ostatniej niezbyt udanej części
to u mnie na odwrót, wolę groteskę, u Nolana nie lubiłam patosu, zreszta nigdzie go nie lubię, ogolnie jak coś jest bardzo lub zbyt podniosle to u mnie wywoluje odwrotną reakcje, czyli mnie rozsmiesza, irytuje, nie umiem brac tego serio. na szczescie u Nolana inne elementy filmów mi to wynagrodzily np dobra gra aktorska, widowiskowość, rozbudowana fabuła, psychologia postaci,a przede wszystkim humor ktory byl obecny w 1 i 2 części. te humorystyczne akcenty zniwelowaly fragmenty z patosem, wiec jako calosc mi się podobalo. ale ogólnie to wolę prześmiewczość, groteskę niż powagę i wznioslość- i w filmach, i książkach, no ogólnie.
dlatego też bardzo mnie rozczarowało zakończenie trylogii, bo nie bylo tam wg mnie ani ciekawej psychologii postaci, ani humoru, za to wpakowali niepotrzebnie jakieś gadżeciarstwo, żeby bylo bardziej widowiskowo, to pojazd Batmana już lata bo nie wystarczyło jak tylko jeździł ulicami ( choc wg mnie sceny poscigow, a zwłąszcza scena z ciezarówka z Mrocznego Rycerza były świetne- ale nie, trzeba zmienić, mimo że było bardzo dobrze, to jeszcze coś dołożą i wg mnie przekombinowali).
ps. 2 spójrz co pisze inny użytkownik, fan Burtona ale mimo to dostrzegający co dzieje się u Nolana " U Nolana za to łatwiej mi było utożsamić się z Brucem, był wg mnie bardziej ludzki i przystępny niż ten zimny cynik u Burtona. fajne były jego rozterki, wątpliwości, w ogóle cała psychologia w Mrocznym Rycerzu. " CAŁA PSYCHOLOGIA, ROZTERKI itd. ja uzupełnię: więcej tego u Nolana, u Burtona mamy głównie FORMĘ , ciekawą i oryginalną oczywiście, kwestia gustu
no, u Nolana zdecydowanie łatwiej utożsamić się z pozytywnymi bohaterami i ich rozterkami niż u Burtona- zreszta u Burtona pozytywne postaci istnieją marginalnie np Gordon, prawie go nie ma w filmach. Pozytywny jest burmistrz w Powrocie Batmana, ale za to został pokazany jako ciapa, nie radzi sobie z niczym i tez nie ma go wiele w filmie. A pozostali bohaterowie są negatywni albo dwuznaczni moralnie, tak jakby u Burtona nie było miejsca na dobrych ludzi. w sumie może on tak myśli o świecie- jest taki mroczny przecież.
U Nolana za to jest więcej pozytywnych bohaterów, choc też sa dwuznaczni czasami np Gordon który się zgadza pracować w skorumpowanym środowisku. W sumie kiedy się okazało, ze to przez niego doszło do porwania i okaleczenie Denta, to się wkurzylam na niego. zgadzam się, ze bohaterowie Nolana wywołuja emocje, u Burtona też mialam emocje wzgledem postaci, także w sumie obaj twórcy mnie usatysfakcjonowali.
no i Bruce jako postać jest wg mnie sympatyczniejszy, bardziej ludzki i przystępny u Nolana, u Burtona Bruce'a nie lubiłam, może dlatego że był takim chłodnym socjopatą w filmach Burtona. wg mojej interpretacji Burton zadrwił trochę- z popularnego bohatera lubianego przez masy zrobił u siebie postać, którą ciężko lubić, jakby na przekór przyjętym wyobrażeniom.