Film miał chyba być takim helikopterowym Top Gunem. Są bojowe maszyny, są piloci, aroganccy, pewni siebie, młodzi - tacy kowboje. Jest dziewczyny po to żeby się pilot zakochał. Jest i stary wyga, surowy, ale sprawiedliwy i kiedy trzeba wyrozumiały. Jest i problem (pilot sobie nie radzi) ale zostaje rozwiązany. Jest i smutek po stracie kolegów - piloci zamykają ze smutkiem oczy w czasie walki powietrznej. Jest i hardrockowa muza w tle.
Ale wszystko takie słabe. Postacie papierowe, aktorzy źle dobrani - TLJ daje radę, ale reszta... Cage jak zwykle rozhisteryzowany i przerysowany, Young ani nie pasuje ani na obiekt westchnień, ani na żołnierkę. Historia przygotowywania się do ostatecznej walki z supernajemnikiem żałosna. Sceny walk helikopterowych chaotyczne, pociachane przez montażystę, ot cala masa zbliżeń na śmigłowiec z każdej możliwej strony.
Ten film nawet jak na standardy kina lat 80-90tych (prosty podział na dobro i zło, dużo akcji, fajni bohaterowie) się nie broni.
Zdecydowanie nie polecam.