Post apokaliptyczny, teatralny film. Przypomina mi klimatem Omega Doom z Ruter Hauerem. Akcja filmu toczy się w jednym mieście. Nie ma tu efektów specjalnych. Dla imbecyli: to trochę tak jak z grami fabularnymi czy Planszowymi nie mają super grafiki ale ludzie w nie grają godzinami. Nie ma w tym filmie szczęśliwych zakończeń za to jest jedne z całkiem prawdopodobnych.
Dobry film, to racja że teatralny (dlatego można go było skrócić chociaż do 90 minut). Największe wrażenie robi scenografia i kostiumy. Tylko dla tych elementów warto obejrzeć ten film! Wzornictwo lat 70, nawet w kontekście ruiny świata, jest ponadczasowe, a ktoś, kto pracował przy tym filmie, odwalił kawał dobrej roboty (te krzesła, fotele, okna!). Scenariusz, przesłanie i sam świat, w którym osadzono akcję to również plus tego filmu. Na niekorzyść wypada jedynie muzyka i jedna drobna bzdura - wszystkie psy w filmie to rottweilery, a w postapokaliptycznym świecie byłyby to raczej skundlone wersje najgroźniejszych ras, które wygrały walkę z zimnem i rywalizację o ludzką padlinę.