Jak dla mnie to dosyć smutna historia człowieka samotnego, pogubionego, szukającego siebie, pozornie "odnajdującego się (w wierze)", a i tak chyba nie znajdującego spokoju. I nie chodzi tu o radykalne wolty światopoglądowe, deklaracje jak ze wspólnoty odnowy w Duchu Św, ale o zwykłą, ludzką samotność i potrzebę odnalezienia "swojego miejsca na ziemi" i o to, jak w świecie "-izmów" mało miejsca na poczucie realnej bliskości międzyludzkiej i akceptacji.
Bayonetto droga, jeśliś z Wrocławia, to w Nowych Horyzontach (jednym chyba kinie studyjnym wielkości multipleksu) grają w ten weekend i poniedziałek też :)
Nie niestety nie jestem z żadnego większego miasta więc zapewne filmu nie obejrzę, chyba że może za jakiś miesiąc lub 2 pojawi się w internecie.:(
Oj, to szkoda faktycznie, ale obejrzyj gdy będziesz mieć okazję i daj znać, co myślisz!