Piosenki były tak dobrane do scen, że pojawiał się u mnie dodatkowy uśmiech. Jak na przykład w scenie pogrzebu, kiedy Micheal poznał Amelię albo kiedy Darius spotkał pierwszy raz Sonię. Coś wpsaniałego. Nie mówiąc o śpiewaniu w samochodzie, a później z zakonnicami. :D