Jak ktoś koniecznie potrzebuje interpretacji to ja mam propozycję -
1. Kino(ale bynajmniej nie zwyczajne). 4 osoby na widowni (2 kobiety i 2 mężczyzn) czekają na pokaz.
2. Wychodzi pracownik kina.
"-Co to za nożyczki?"
"-Zostały użyte." Do zbrodni.
3.
"-Mieliśmy oglądać taniec:
"-Ona tańczyła" Kto? Ofiara.
4.
"-To Cindy?"
"-Tak to ja!" Niestety, pani Cindy nie żyje :(
5.
Pracownik przedstawia kolejnego bohatera:
"-To Tom?"
"Nieee, to nie moge być ja!" Tak, tak. To on.
6.
Zbrodnia.
Czy tom zabił tylko Cindy, czy wszystkich - nie wiadomo.
7.
Na koniec widzimy duszę Cindy.
Koniec.
Co to było? To samo co widzieliśmy w Mulholland Drive, Lost Highway i Inland Empire - senno-przyszło-przeszłościowa-urojeniowa wizja przed/w trakcie/po śmierci.
Kino to jakieś przejście między światami, jakiś przedsionek (tak samo jak w Inladn Empire).
Nie wiem naprawdę, po co komu tu fabuła. No ale cóż - ja tak to widzę.